Pierwszy listopada, Dzień Wszystkich Świętych. Megan właśnie wracała od dziadków z cmentarza. Może to dziwne, ale... Lubiła cmentarz. Szczególnie wieczorem i nocą. Zawsze było tam tak cicho, spokojnie... I tuż przy bliskich, których już nie spotkasz na niedzielnym obiedzie. Westchnęła cicho. Było parę dni przed nowiem księżyca, więc jasny, niepełny okrąg lepiej oświetlał jej otoczenie niż rzadkie światła lamp przy drodze.
Postanowiła skrócić sobie podróż i iść przez nieduży zagajnik. Musiała przyznać, że choć droga była ciemna to naprawdę urocza. Nigdy nie bała się nocy. Wręcz przeciwnie, była z nią bardzo zżyta i czuła się bezpieczniej niż za dnia. Usłyszała wycie jakiegoś psa. Znaczy brzmiało bardziej jak wilcze wycie, ale skąd tu wilki? Fakt, może miasteczko nie było jakieś strasznie duże, a i w bliskiej okolicy wielkich miast nie było, otaczały je lasy, ale wilki raczej nie zapuszczały się tak daleko. Już prędzej grzebiące w śmietnikach lisy.
Mimo wszystko podobał jej się ten dźwięk. Uśmiechnęła się sama do siebie. W niemal melancholijnym nastroju spacerowała niespiesznym krokiem przez zagajnik, praktycznie zapominając o świecie. W głowie rozbrzmiewał jej śmiech i rozmowa. Jedna z osób nie była zbyt zadowolona. Ustała jak wryta nasłuchując. Po chwili usłyszała bardziej prawdopodobny dźwięk, a mianowicie szelest liści. Krzaki przed nią, po prawej stronie rozstąpiły się uwalniając przechodni. Na dróżkę wybiegły dwa, ogromne wilki. Były jakieś dziwne. Wiały o wiele więcej mięśni i były większe od zwykłych wilków. Widać to było już na pierwszy rzut oka. Jeszcze dziwaczniejsze były ich łapy. Zarówno przednie jak i tylne kończyny były stanowczo za długie. Zdążyła to łatwo zauważyć nawet jeśli wilki przebiegły przed nią dosyć szybko. Nie miała pojęcia jak jej oczy mogły za tym nadążyć. Jeden z wilków zatrzymał się na dróżce przed krzakami. Spojrzał wprost na nią. Tylne łapy wilka były uformowane bardziej na ludzkie niźli psie czy wilcze. Wpatrywał się chwilę w dziewczynę po czym zamrugał dwa razy.
Stary, jakaś laska się patrzyła! Leć! - krzyknął w myślach do - na to by wychodziło - drugiego wilka i zniknął w krzakach.
Idiota! - odwarknął drug, a po chwili kontakt między nią, a... Chyba wilkami się zerwał.
Gapiła się tak otępiałym wzrokiem w miejsce gdzie zniknęły dwa wilki. Znaczy chyba wilki. No bo niby co innego? Westchnęła i pokręciła na boki głową. Wetknąwszy zimne dłonie w kieszenie ruszyła dalej przed siebie.
- Głupia. - wymamrotała pod nosem i spuściła głowę, kopiąc nieduży kamień. Cały czas intensywnie powracała myślami do akcji sprzed chwili.
To było takie głupie... Chyba zaczęło mi już padać na mózg. Głosy wilków dziwnie jej się podobały... Były takie... Odpędziła te myśli machając na boki głową. Mimo to ten temat nadal powracał jak bumerang. Ciągle rozmyślała o spotkaniu z "wilkami". Zainteresowały ją... Pamiętała, że drugi miał jakąś taką dziwną sierść. Była to mieszanka kolorów białego, kremowego i rudego z prześwitami szarych włosów. Nie miała pojęcia jak to zapamiętała. A to zważywszy na jej pamięć było naprawdę czymś wielkim.
Pierwszy wilk był brunatny z białym czubkiem pyska czy jak nazywa się to miejsce pod psim nosem. I tyle. Przynajmniej tyle zapamiętała. Aha, tęczówki oczu drugiego wilka miały inne kolory - prawe ciemno-brązowe, zaś lewe intensywnie błękitne. Dziwne... Ale te oczy były jakoś dziwnie rozumne. I to nie jak oczy nawet udomowionego psa. One miały po prostu ludzki wyraz! To było cholernie dziwne. Dzisiaj nadużywała stanowczo tego słowa, chociaż zazwyczaj nie miała problemu z ograniczeniami jeżeli o słowa chodzi.
Tak rozmyślając doszła w końcu do furtki przed swoim domem. Była tak zaprzątnięta myślami, że nawet nie wiedziała kiedy tutaj trafiła. Wchodząc do domu żałowała, że nie ma już Deno, który normalnie podbiegłby i przywitał się z nią radośnie. Tak tęsknie za tym psiakiem... Uspokoiła się, by z oczu nie popłynęły jej słone łzy. Dość już płakałam. Czas pogodzić się z rzeczywistością. Rozebrała się i poszła do kuchni.
- Hej, skarbie. - usłyszała z salonu czuły głos matki.
- No cześć, cześć. - odpowiedziała nalewając sobie sok.
- I jak tam? Byłaś na cmentarzu?
- Tak, byłam. Wiesz w drodze powrotnej zauważyłam coś dziwnego... Z resztą nieważne. Co u ciebie? - dziewczyna szybko zmieniła temat stając przy czytającej książkę matce.
- A nic... Tak w sumie. Byłam na cmentarzu wcześniej, bo wiesz, że ja i tak za nim nie przepadam. A szczególnie w nocy. - kobieta siedząca pod kocem skrzywiła się na sama myśl o tym miejscu.
- No tak. Tylko ja jestem taka dziwna i go lubię. - stwierdziła Meg z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Jesteś głodna?
- Nie, wpadłam z Sarą do Scarlett's. No sama wiesz.
- Tak, wiem. Co robisz jutro?
- Nie wiem, a co?
- Jadę do ciotki Heleny i nie wiem czy...
- Nie. Od razu mówię.
- Jesteś okropna. - stwierdziła matka ze złośliwym uśmiechem.
- Jutro chyba odwiedzę tatę... - powiedziała niepewnie. Jenny musiała to zauważyć, więc odezwała się do niej z poirytowaniem.
- Megan Forest, to, że rozwiodłam się z twoim ojcem nie znaczy, że nie możecie się spotykać!
- Wiem mamo...
- Więc czemu się wahasz?
- Bo nie jest mi łatwo o tym mówić... - przyznała dziewczyna.
- Kochanie... - zaczęła matka, ale córka natychmiast jej przerwała.
- Wiem. Nieważne. Pójdę już do siebie... Muszę coś jeszcze sprawdzić.
- Skarbie...
- Nie mamo, nie mam żadnych problemów. Spokojnie. - wyprzedziła kobietę i posłała jej lekki uśmiech.
Weszła szybko po schodach i pierwsze co zrobiła po wejściu do pokoju, to włączenie komputera. Musiała coś sprawdzić. I to koniecznie. Usiadła z laptopem na łóżku i wpisała w wyszukiwarkę "wielkie wilki". Wyskoczyły jej opowieści z działu kryptozoologii, jakieś legendy i cała fikcja. Po wpisaniu frazy "dziwne wilki" wyskoczyły jej przede wszystkim wilki grzywacze. Przecież je znała i wiedziała, że nie wyglądają jak tamte. Tamte były takie jak te zwykłe, standardowe, ale jakby genetycznie zmodyfikowane. Boże, co ja sprawdzam. Szybko wyłączyła komputer.
Zebrała potrzebne pod prysznic rzeczy i zniknęła za drzwiami łazienki. Wzięła długi, relaksujący prysznic, który oczyścił jej udręczony dzisiejszego dnia umysł. Rozczesała pobieżnie mokre, blond włosy i przyjrzała się swojej twarzy. Nie wyglądała najlepiej nawet jak na nią. Wróciła do pokoju z mokrymi włosami, które już po chwili dokładnie wyszczotkowała. Za piżamę służył jej luźny T-shirt i długie spodnie z cienkiego materiału. Po zdjęciu soczewek kontaktowych ułożyła się wygodnie na łóżku. Nadal rozmyślała o dzisiejszych, dziwacznych zdarzeniach. Niedługo potem zasnęła twardym jak kamień snem. Tak to wszystko się zaczęło.
Zaczynam się powoli wkręcać w Twoje opowiadanie i niezły pomysł masz. Mignęło mi kilka literówek, lecz nie będę Ci tego pod każdym postem wytykać, gdyż piszesz z ipoda.
OdpowiedzUsuńNiedługo nadrobię resztę.
Pozdrawiam i na ten roczek duuużo weny życzę.
świetny tylko tyle mogę powiedzieć
OdpowiedzUsuńWspaniałe, tylko ogranicz słowo "Dziwny".
OdpowiedzUsuńSłabe, najlepiej wyszedł Ci dialog. Narracja była beznadziejna. Narrator 3-cio osobowy nie używa zwrotów typu "może", czy "chyba", gdyż jest wszystkowiedzący. Moim zdaniem najgorzej wyszło Ci opisanie wilków. Mam nadzieję, że następne rozdziały są lepsze od tego. P.S. powyższy tekst jest tylko i wyłącznie moją opinią, nie miałem na celu nim kogoś urazić, a jeśli tak się stało to za to przepraszam.
OdpowiedzUsuńhehe , nom fajne czytam dalej ^^
OdpowiedzUsuńLoveNatalia01 - z tego zdawałam sobie sprawę podczas pisania. Ale nie potrafiłam zastąpić tego jakoś innym słowem. Po prostu się nie dało. ;P Ale to taki jednorazowy wyskok.
OdpowiedzUsuńAnonimie z narracją trzecioosobową się nie zgodzę. Może być zarówno wszystkowiedzący narrator, jak i coś opisywanego z perspektywy głównego bohatera, tyle, że w trzeciej osobie. Sama nie lubię narracji pierwszoosobowej, nigdy nie lubiłam i jej na pewno nie zmienię. Poza tym to nie jest błąd, więc tu się mylisz. :)
Pozdrawiam.
Aha, jeżeli piszecie komentarze - proszę, róbcie to pod ostatnią notką. Bo bardzo rzadko czytam komenty pod starymi rozdziałami, praktycznie nigdy.
Ogólnie, szczerze powiedziawszy, bardziej podobał mi się prolog. Był jakoś tak, bardziej spójny? Tak myślę. Co do nadużywania słowa dziwny, zawsze można było to zastąpić- cudaczny, dziwaczny, niespotykany, inny i jeszcze można by tak wymieniać. Zawsze można poszukać synonimów do jakiegoś nadużywanego słowa, jeśli nie mamy żadnego pomysłu na zastąpienie go. To tylko taka moja mała sugestia :). No nic, czytam dalej, zobaczymy czy dalsze posty bardziej mi się podobają ~` Anonimka.
OdpowiedzUsuńAnonimka, ale o tym mówię - po prostu to musiało być słowo 'dziwny' i już. Nic innego po prostu mi tu jakoś nie pasowało. Mimo, że śmiem twierdzić, iż słownictwa trochę mam. ;] Akurat przy tym rozdziale miałam takie wrażenie, że tak musi być. Tyle. Nie umiem tego jakoś normalnie wytłumaczyć.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą Prolog został napisany spooro później, tak mnie tknęło i coś nabazgrałam. Nic więcej. Dlatego jest on właśnie połączony ze wstępem.
Mam nadzieję, że w miarę się to opowiadanie czyta, chociaż wiem, że znajduje się w historii sporo niespójności. A teraz coś się zabrać za kolejny rozdział nie mogę i blog stoi...
Pozdrawiam, Nightmare.
Blog ciekawy :) Opowiadanie zaczyna sie świetnie xDD Nie przejmuj sie zawsze znajdą się ci któzy będą krytykować pomimo tego że sami nigdy nic takiego nie napisali :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie --- > oszukac--smierc.blog.onet.pl
Pozdrawiam Maarziiii
Bardzo mi się podoba, choć czasem powtarzasz wyrazy w bliskim sąsiedztwie.
OdpowiedzUsuńInteresujące ;)
Opisy do dupy. Ale reszta nawet, nawet. Najgorsze to opisy wilków. Przechodzisz z jednego do drugiego.
OdpowiedzUsuńZa często powtarzasz te same wyrazy, np. podzczas rozmowy z matką używasz dużo słowa "wiem". Ale ogólnie historia jest ciekawa. Będę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńZamysł bardzo dobry, chyba częściej będę tu zaglądać. Ale koniecznie popracuj nad konstrukcją opisów i kup dobry slownik synonimów :) zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuń1. http://igachu-skrzydlata.blogspot.com
2. http://oczy-blyszcza-po-zmroku.blogspot.com