poniedziałek, 14 lutego 2011

Rozdział XI, cz. II.

              Na przeciw niej stał pies dingo.

    Zdziwiła się ogromnie, chyba nawet było to po niej widać. Gdyby nie jej węch, pewnie pomyślałaby, że jest to po prostu jakiś duży pies. No, bo skąd tu dingo? Przecież to nie Australia, tylko Stany Zjednoczone. Och, mniejsza o to! Teraz nic już nie powinno jej dziwić. Sama w końcu była obecnie wilkiem. Stworzenie było nieznacznie większe od zwykłego dingo (kiedyś się nimi interesowała), ale pewnie można, by wziąć go za wyrośniętego samca. Zmierzchało, więc jej wzrok nie przeszedł jeszcze na zbyt nocny tryb - to trochę ułomne w ich wypadku, dobrze widzą zawsze, w dzień i w nocy, ale o zmierzchu dopada wilkołaki kurza ślepota. Może powinnam jeść więcej marchewek?
    Przybysz w każdym bądź razie był rudy, swoją drogą o bardzo ładnym odcieniu. Nieco jaśniejsze, a wręcz białe plamy zbierały się w okolicach pyska, łap, podbrzusza i na końcówce ogona, co dawało słodki efekt domowego pieska. Oj, on zdecydowanie nim nie był. Duże uszy nasłuchiwały i to chyba nie tylko jej ruchów. Łapy miał podobnie jak wilkołaki w swej dzikiej postaci nieco zbyt długie, jak na normalnego przedstawiciela "swojej" rasy. Na końcu zatrzymała się na oczach. Piękne, duże, szare...
  Megan, czekaj. Już biegniemy. - a ci tu skąd, tak w ogóle?!
  Nie! Wystraszycie go. Jakby co nasłuchujcie
- rzuciła stanowczo, patrząc na swoje czoło. Znaczy w górę, tam, gdzie normalny człowiek je posiada.
  Dobra, ale lepiej się skup. - zgodził się niechętnie Seth, chociaż nie powinien tego robić. Nawet ona to wiedziała. - Uważaj na siebie i pamiętaj o kontakcie wzrokowym.
  Pozwalasz jej?!
- wrzasnął Reid, słyszała również protesty innych wilków, ale nie zwracała już na to uwagi.
    Stała tak nie zrywając kontaktu wzrokowego. Te walki wzrokowe są takie głupie... Ale pamiętała, że z każdym drapieżnikiem należy walczyć na spojrzenia. Po jakimś czasie zauważyła, że pies z nią na owe spojrzenia nie walczy. Ona sama również nie wpatrywała się w niego natarczywie. Robił to dla zasady, tak samo jak ona. Zamachała faliście na boki swoim białym, puszystym ogonem. Cieszyła się... Może to głupie, ale naprawdę się cieszyła. Nie wiedziała czym on jest. Nie mógł być wilkołakiem, ponieważ zamieniał się w psa dingo i inaczej pachniał. Rzuciła mu spojrzenie pod tytułem "Czekaj" po czym odbiegła w krzaki, gdzie schowała swoją torbę. Chyba chciał coś wiedzieć, ale nia miał okazji. Ubrała się jak najszybciej mogła. To było takie ekscytujące! Takie... Nowe. Między drzewami wybiegła dosyć urodziwa blondynka (no, bo była) i ustała na przeciw psa dingo. Był gotowy do ucieczki w każdej chwili. Zdziwiła się, że nie zastała tu wilków ze sfory. Pies patrzył na nią uważnym wzrokiem.
  - Może pójdziesz i zmienisz się w człowieka? Będziemy mogli porozmawiać. Nie mam zamiaru cię atakować. To mnie nie bawi. Więc... - usiadła na ziemi z uśmiechem, podpierając się rękoma z tyłu. - Czekam. - wzruszyła ramionami. Pies wydał z siebie szczekająco-mruczący dźwięk, najwyraźniej chcąc coś powiedzieć. Nie wiedziała jednak o co w tym chodziło. Za chwilę smutno się wytłumaczyła. - Wybacz, nie wiem co mówisz.
    Pies stał jeszcze chwilę, marszcząc w skupieniu brwi. Chyba się zdziwił. Zaraz jednak, nie odwracając się do dziewczyny tyłem, odszedł. Najwidoczniej miał już styczność z wilkami. Nie czekała zbyt długo. Wstała i otrzepała swoje siedzenie, gdy tylko zauważyła wychodzącego zza drzew chłopaka. Miał ciemne, brązowe włosy w lekkim nieładzie. Były może nieco przydługie. Chłopak miał jakiś metr osiemdziesiąt pięć, czyli taki wzrost idealny - no, bo nie ma to jak dokładność.. Jakieś osiemnaście, siedemnaście lat na karku. No i oczy... Szare z delikatnymi, niebieskimi przebłyskami w tęczówkach. Raczej przystojna twarz nie wyrażała żadnych emocji, co zbiło Meg nieco z tropu. To było trochę... Nienaturalne. Ubrany był w najzwyklejsze w świecie jeansy, bluzę i kurtkę. Ot, taki zwykły strój. Zatrzymał się w podobnym dystansie co wcześniej. Nie spuszczał dziewczyny z oczu i wyraźnie nasłuchiwał.
  - Jestem Megan Forest. Należę do tutejszego wilkołaczego stada i miło mi Cię zobaczyć. - przywitała się z przyjaznym uśmiechem oraz nieco zbyt miłym głosem.
  - Nicholas Green. Nie wiedziałem, że jest tu stado wilkołaków. - zmarszczył lekko brwi.
  - Jesteśmy małym stadkiem. - odparła wzruszając lekko ramionami. - Przepraszam, że pytam, ale... Czym jesteś?
  - Jesteś nowa. - stwierdził z przekonaniem i niezbyt przyjemnym uśmiechem na ustach. Zignorował na początku jej pytanie, lecz po dłuższej przerwie, nieco niechętnie udzielił dziewczynie odpowiedzi. - Jestem zmiennokształtnym.
  - O... Zmieniasz się tylko w psa dingo? - zainteresowała się wyraźnie, zbywając potwierdzanie swej nowej przynależności do sfory.
  - Wiesz, wolałbym uzyskać zgodę stada na przebywanie na ich terytorium i zwinąć się do domu. - znowu zbył jej pytanie. Irytujące... Ale i tak się dowiem, prędzej czy później.
  - Och. Jasne. Chodź, może ktoś jest w domku. - mruknęła prowadząc chłopaka w kierunku leśniczówki. Grała w otwarte karty i było jej dosyć przykro za oziębłe traktowanie chłopaka. Ale czego się niby spodziewała? Nikt nie lubi zdradzać swoich tajemnic. Nim zdążyli dojść do drewnianego domku, zaa drzwi leśniczówki wychyliła się Naomi.
  - Kto to? - spytała bez ogródek, marszcząc brwi.
  - Nicholas Green, chcę uzyskać zgodę na przebywanie tutaj. - odparł bezbarwnie chłopak.
  - Zmiennokształtny? - uniosła jedną brew ku górze. A ta skąd to wie?! - Seth nigdy nie ma nic przeciwko temu. Możesz tu przebywać, przynajmniej póki Alfa nie powie inaczej. Megan, odprowadź go. Stado szuka śladów, więc może potraktować go jak intruza.
  - A ty czemu z nimi nie poszłaś? - spytała zaciekawiona.
  - Bo już szukałam. Nic nie znajdą. A tymczasem przepraszam, ale oglądam jakiś tam film. - i zniknęła za drzwiami posyłając jej tajemniczy uśmiech. Nie no, czegoś takiego to ona się zdecydowanie nie spodziewała. Już mniejszym szokiem było spotkanie z dingo w Stanach.
  - Mogę wiedzieć, kogo tropicie? - zapytał chłopak nadal mniej więcej wypranym z uczuć głosem, gdy szli w kierunku jego mieszkania.
  - Nie ciebie, a reszty nie musisz wiedzieć. - skoro on miły nie jest to i ona nie musi, prawda?
  - Sam mogę dojść. - mruknął.
  - Naomi jest ode mnie wyżej w stadzie i ma chyba racje. Więc odprowadzę cię pod same drzwi - rzuciła z zaciętą miną. Dopiero po chwili dopadła ją myśl: może chcą po prostu wiedzieć gdzie mieszka, tak w razie czego?
  - Świetnie. - mruknał pod nosem. Boże, co za mruk! Szli jakiś czas w milczeniu, ale ciekawość wzięła w niej górę.
  - To możesz zmieniać się i w inne stworzenia, czy nie? - spytała starając się ukryć niezgrabnie swoją ciekawość.
  - Aż tak cię to ciekawi? - kiwnęła poważnie głową. Skrzywił się. - Niech ci będzie. Mogę zmieniać się w inne psowate stworzenia, ale muszę mieć na to jakiś przykład. Chociażby zdjęcie.
  - O. Fajnie, a możesz zmieniać się w wilka? - spytała zaintrygowana.
  - To chyba domena wilkołaków, prawda? Więc nie mam zamiaru próbować. - uśmiechnął się złośliwie.
  - A swoją droga, to... Idziesz do szkoły? - tak, dopiero teraz o tym pomyślała.
  - Myślałem o udawaniu nauki w domu, ale chyba jednak tam pójdę. Wiesz, warto coś w życiu wiedzieć. Poza tym mam zamiar zostać tu nieco dłużej.
  - No fakt - przytaknęła, spuszczając wzrok na swoje nogi. Chyba chłopak dopiero teraz kapnał się, że mówi za dużo o swoim życiu prywatnym, bo miał zamiar jeszcze coś powiedzieć, ale zamilkł.
    Zadawała jeszcze kilka pytań dotyczących zmiennokształtnych, chociaż nie zawsze dostawała na nie odpowiedź. Po jakimś czasie po prostu zamilkła. Nicholas był strasznie złośliwy i oziębły. To ją zdecydowanie odrzucało. Odprowadziła go, aż do miasta. Jakby co, łatwo będzie go wytropić - tłumy to tu nie chodzą. Pożegnała się zdawkowanie i ruszyła w kierunku własnego domu. Zdecydowanie musiała dowiedzieć się czegoś więcej o zmiennokształtnych. Weszła do domu i zamarła. Jej rodzice patrzyli na siebie tak samo jak kiedyś - z miłością. Stała tak z otwartymi ustami, a łzy pociekły jej z oczu. Czy to możliwe? Możliwe, żeby na nowo się zeszli? Matka coś do niej powiedziała, więc dziewczyna wytarła szybko łzy i postawiła torbę na bok. Jenny zaraz podeszła do niej i zaczęła składać życzenia. No co jest?
  - Kochanie, wszystkiego najlepszego! Mamy dla Ciebie prezent! - pisnęła uradowana.
  - O... Ale, ee... Czemu?
  - Dzisiaj Twoje urodziny, głuptasie! - dwudziestu siódmy luty... Jak mogłam zapomnieć?
  - Wszystkiego najlepszego, córeczko - rzucił krótko jej ojciec i cmoknął dziewczynę w czoło.
  - A to prezent! - pisnęła matka.
    Wręczyła córce ogromną, zapakowaną paczkę. Po otworzeniu pudełka ukazała się jej niebieska oraz czarna sukienka. Oczywiście był to prezent od Jenny. Od Jamesa dostała połyskujący na srebrno zegarek. Rodzice trafili w jej gust, zdecydowanie. To były prezenty na jej siedemnaste urodziny. Już bała się tego, co miała w telefonie. W końcu go zapomniała, co właśnie jej się przypomniało. No cudnie. Ponadto dostała pozwolenie na mały tatuaż i kolczyk w wardze (swoją drogą chyba z niego zrezygnuje, bo jak wyglądałby wilk z kolczykiem w wardze, na proszę was), o które już od dawna męczyła rodziców. Rzuciła się zarówno swojemu tacie jak i mamie na szyję i serdecznie ich ucałowała, gorliwie dziękując. Gdy spytała nieśmiało czy planują się zejść, odpowiedzieli, że się nad tym zastanawiają. Na pewno chcą spróbować. Miała taką uradowaną minę! Te urodziny były zdecydowanie przyjemne, a wręcz najlepsze. Dwie niespodzianki, chociaż jedna średnio miła - Nick nie był zbyt przyjemny, a ona... No cóż, lubiła być w dobrych stosunkach z innymi. Ale nie to nie, prosić nie będzie. Zachowywał się trochę, jakby miał jakiś niedorozwój strun głosowych. Po odpowiedzi na wszystkie życzenia, wieczornej toalecie i całej reszcie - między innymi ogroomnej kolacji - ułożyła się w łóżku. Myślała o dzisiejszym dniu. I tajemniczym Nicholasie. Dlaczego? A kto to wie, przecież był nowy i miała ku temu prawo.


                                         ______________________________


    Dodany szybko, bo bardzo krótki. Ale spokojnie, drugi jest już za to długi! No, o ile oczy mnie bardziej niż zwykle nie zawodzą. I jak się podoba? Czekam na opinię. ;) I wszystkim, którzy lubią walentynki życzę najlepszego, tak na marginesie. Mnie to święto jest obojętne, aale... Pozdrawiam^^

10 komentarzy:

  1. Kocham twoje opowiadanie i nic tego nie zmieni.
    Mam kilka pytan ? ;>
    Czy Megi sobie kogos znajdzie ? ;>
    (Chcialabym zeby to byl Seth jest sweet *_*)
    Dasz mi znac o nowych notkach na gg?
    (26577426)
    Pozdrawiam ;***
    p.s.Maja

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie nie będę udzielać odpowiedzi, Meg i tak bardzo dużo obcuje z chłopakami, więc... ;P
    Co do NN już zapisuję Twój numer, nie ma sprawy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja chcę, żeby Meg była z Nicholasem! :D :D :D
    I chyba nie muszę po raz enty pisać, że podoba mi się Twoje opowiadanie? ^^
    I super, że tak szybko dodałaś kolejną część rozdziału! Już nie mogę się doczekać następnego, tego 'długiego' :)

    Shiro

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie. Cos się dzieje. Niech zgadnę – pojawienie się Nicholasa zmieni coś w dotychczas normalnym(nie licząc przemiany w wilka) życiu Meg? Ja bym chciała, żeby ona była z Sethem, ale wszystko w Twoich rekach ; D Czekam na następny rozdział i dziękuję za czytanie i komentowanie mojego bloga ; *

    Pozdrawiam
    Meg

    OdpowiedzUsuń
  5. No fajnie, znowu spóźniona? Nie wierze.
    No tak, na zmiennokrztałtnego nie wpadłam. Chyba wspomniałaś coś o tym gdy Megan dowiadywała się o tych wszystkich rasach itp. Ta cześć jest lepszy od poprzedniej, przynajmniej moim zdaniem. Ale to wcale nie oznacza że tamta jest zła :). Nicholas, tak? No to może z nim będzie Megan :).
    EH, szkoła mnie dobija, wczoraj miałam dwie katrkówki+sprawdzian. No i po lekcjach musiałam pisac jeszcze jedną bo mnie w jakiś tam dzień nie było(to wtedy gdy chora byłam) NO i jutro jeszcze jedna. Oni w tej szkole mnie wykończą.
    Ty masz ferie, nie? Szczęściara.
    Pozdrowienia i życze weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, zmieni coś na pewno, bo w końcu to nowy drapieżnik na terenie wilków i w ogóle... ;> Ale nie będę nic mówić, chociaż będzie to jak na razie mało przyjemna postać. Tak, tak Setha też osobiście lubię, taki pocieszny jest. ;D
    Zgadza się, mam obecnie ferie, także cały dzień zazwyczaj przesiaduję w piżamach. Taak, wiem jak to brzmi. Swoją drogą czytam już trzecią książkę, ebooka, (ostatnio czytam o samych wilkołakach...), więc jestem całkiem zadowolona z ferii, a w piątek jednodniowa wycieczka. Ogólnie to muszę dopisać rozdziałów, bo został mi jeden i trochę, ech... Nesso, nie przejmuj się spóźnieniami - też tak mam.
    Pozdrawiam wszystkich. (;

    OdpowiedzUsuń
  7. No musze własńie cię ostrzec, bo nasi nauczyciele są szczególnie wredni w drugim semestrze, więc trzeba zakuwać :/. Więc nie raz się na początku nie odezwe.
    Zawsze lepiej mieć kilka rozdziałów w zapasie.
    Eh szkoła całkowicie zepsuła mi humor więc nie chce mi się pisać. Może w weekedn coś dopisze.
    No i tradycyjnie :)
    Pozdrowienia i życze weny

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, nie martw się. Teraz wystarczy przeżyć i czekać na wolne. Ogólnie drugi semestr to już z górki. ;) A co do rozdziałów, to właśnie coś próbuję naskrobać. Pewnie w sobotę lub piątek dodam kolejny. A tymczasem pozdrawiam. (;

    OdpowiedzUsuń
  9. rany! kocham to opowiadanie, po prostu :D
    pochłonęłam je całe w jeden dzień i już nie mogę się doczekać kolejnej notki.
    tak swoją drogą planujesz jakiś romans między Meg a jakimś przystojniakiem,hm? ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Co do miłostek, jak mówiłam, nie zdradzam nic, ale można się domyślić, że coś będzie - no przecież to nastolatki... Wiadomo. ;P
    Ogólnie to mi miło, jeszcze zobaczę, rozdział będzie dziś lub jutro. Swoją drogą mam radosną nowinę - umiem jeździć na nartach! xD Ale i tak wolałabym snowboard. Cóż, wszystko przede mną. Pozdrawiam serdecznie. (;

    OdpowiedzUsuń