piątek, 4 marca 2011

Rozdział XIV.

    Stali na cmentarzu, wpatrując się uparcie w nagrobek. Msza już się odbyła, a oni nie chcieli nikogo poza swoją sforą. Nikt nie mógł ich zrozumieć. Oficjalna wersja brzmiała, że Naomi wpadła pod koła pijanego bądź naćpanego kierowcy, który zwiał z miejsca wypadku. Ludzie to łyknęli i to nadzwyczaj szybko. No tak, przecież jej nawet nie znali... Każdy złożył na grobie dziewczyny kwiaty: chryzantemy, jakieś białe, bliżej nieokreślone dlań kwiaty, a nawet róże i słoneczniki. Wszystkie, z którymi kojarzyła się im władcza wadera.
    Reid czuł się już znacznie lepiej, chociaż trawiła go ogromna nienawiść do ich obecnego wroga oraz tęsknota za siostrą. Wszyscy mieli żałobę - przynajmniej, póki nie skończą się im czarne ubrania, będą wyglądali... No cóż, jak prawdziwi żałobnicy. Jednak ową żałobę nosi się w sercu, a śmierć Naomi na zawsze wypaliła na nich to drobne piętno. Członek stada, praktycznie rodzina. Najbliższa, tuż po partnerze z wilczej miłości, osoba. Chyba nawet bliższa od normalnej rodziny, gdyż to po swym wilczym towarzyszu, na samo wspomnienie, stają w oczach łzy. Na zawsze czuje się w sercu tę przejmującą pustkę...
    Spędzili wspólnie cały dzień, opowiadając kilka historyjek z Naomi w roli głównej. Każdy za nią szczerze tęsknił, a takie wspominanie nie zawsze przynosiło ze sobą więcej bólu niż radości. Wystarczyło ciepło myśleć o osobie, która odeszła i żegnać ją z uśmiechniętym portretem w myślach. Potem jak zwykle ruszyli tropić. Zażądała wręcz od rodziców, by zostali u rodziny, a wataha miała jak na razie nie chodzić do szkoły. W sumie był piątek, więc zbyt wiele lekcji to oni nie stracili, ale człowiek mógł spokojnie pomyśleć. Znajdowanie nowych tropów strasznie się ślimaczyło, co nie podobało się zdecydowanie nikomu. Mimo wszystko na parę wskazówek wpadli, a to już dobry znak. Poszła tradycyjnie do łazienki zmienić się w wilka.
    Dzisiejszej nocy miała być pełnia. Wiedziała to od chłopaków, a także czuła całym ciałem. Na samą myśl o okrągłej kuli przechodził ją przyjemny dreszcz. Podobno to wspaniałe przeżycie, a biorąc pod uwagę również to, iż miała to być jej pierwsza pełnia - również ogromnie emocjonujące. Wyszła z łazienki, porzucając swoje rozmyślania. Nim dobrze znaleźli się w lesie, cała sfora zaczęła bezszelestnie truchtać. Aha, tak na marginesie - ona była najgłośniejsza, no ale... W końcu to Megan, prawda? Zaczęli przeszukiwać teren. Słońce chyliło się już ku zachodowi, więc wzrok wilkołaków był chwilowo przytępiony. Dobrze, że jedynie chwilowo.



                                                                   ***


    Wszyscy szli w równych rzędach z nosem przy ziemi, aż w pewnym momencie Jeremy w postaci wielkiego, szarego basiora gwałtownie poderwał głowę do góry. Wszyscy patrzyli na niego uważnie, wiedząc z głowy wilka, że szepnął mu coś instynkt. Jeremy rozglądał się na boki, co chwila wciągając powietrze. Od razu było widać, że czegoś szuka. Chyba nawet najbardziej niedomyślna osoba by to zauważyła. Każdy po kolei zaczął robić to samo, a mianowicie: tropić.
  Czujecie? - zapytał w myślach Dorian
  Tak, on tu gdzieś jest - zgodził się cicho Seth.
  Trzeba dorwać drania! Rozszarpię go na strzępy i dla pewności wbiję kołek w serce, jeśli będzie trzeba! - warknął w myślach Reid, typowo na niego nabuzowany. Zmroził Meg wzrokiem za tę myśl, a ona posłusznie spuściła głowę. Dominacja to jednak silna rzecz...
    Seth ustalił, że muszą trzymać się razem i w tym dniu nie dać ponieść się pełni. Nie wiedział zbytnio co zrobić z Megan, ale ostatecznie została, a przy ewentualnej bitwie ma się trzymać z daleka - oczywiście. Gdyby nie niefortunny czas pewnie nie byłoby aż takiego (bo znając życie i tak by takowy był) problemu, bo coś tam umiała, ale w zestawieniu z pełnią nie wróżyło to niczego dobrego. Ustalili, że atakować mają głównie Seth, który jako Alfa winien wszystkich poprowadzić, Jeremy i Charlie. Reid w odpowiedniej chwili może zaatakować szyję wampira, a Dorian robić to, czego w danej chwili potrzeba - przeszkadzać, podgryzać, trzymać w żelaznym uścisku szczęk. A Megan, tak jak wszyscy się jednogłośnie zgodzili, ma stać z boku i się temu wszystkiemu przyglądać, ewentualnie, jeśli jej przemiana na to pozwoli, strzelać z kuszy, którą miała łaskawie otrzymać.
    Ubrała się dosyć zwiewnie i luźno, by po przemianie móc łatwo z siebie zedrzeć strzępy ciuchów, które krępują znacznie ruchy. Do leśniczówki poszedł z nią Charlie, a reszta uważała na jakikolwiek szczegół. Megan czuła, że to dzisiaj dojdzie do starcia, chociaż nie mogła być tego w stu procentach pewna. Brunatny basior przyniósł jej w zębach załadowaną kuszę i zwięźle wytłumaczył o co w tym chodzi - oczywiście, używając wilczej mowy. Sama nie potrafiłaby niczego w niej powiedzieć, a rozumiała ją również tak tyle o ile, jednak cieszyła się, że tym razem jej to nie zawiodło. Tylko... Czy nie powinna znać tego wilczego języka tak po prostu? Jak... Wilk? Gdy wracała z wielkim basiorem u boku ten w pewnym momencie nadstawił uszu i znacznie przyspieszył.
  - Zaczęło się - warknął krótko, po czym jeszcze bardziej przyspieszył. Zaraz potem biegli w odpowiednim kierunku.
    Gdy wpadli na polanę brunatny basior od razu dołączył do zgranego szyku. Była to ta sama polana, na której znaleźli Naomi... Uderzyło ją, że Charlie jest nieco mniejszy, bardziej "wilczy" od reszty członków watahy. Szybko nasunęło jej się, że musi mieć coś więcej ze szlachetnego. Tylko dlaczego wcześniej tego nie zauważyła? Przecież poruszał się z większą gracją niż inni, był naprawdę szybki i silny. Och, no o czym ja myślę! Pokręciła na boki głową, przyglądając się walce.
    Wampir został otoczony i schwycony za ręce i nogi, chociaż bardzo dzielnie się bronił. Kiedy uwolnił pogryzione ręce, od razu ściągnął z karku Reida, który zaledwie drasnął jego szyje. Wszystko wyglądało nie do końca jak walka; było płynne, szybkie i... Dziwne. Wilkołaki działały w ściśle określonym szyku. Była pewna, że Seth wydaje wszystkim polecenia - swoją drogą całkiem trafne. Uniosła kuszę na wysokość ramion, przybrała odpowiednią postawę i wystrzeliła. Udało jej się trafić ponad łopatkę bladego mężczyzny. Wampir wydał z siebie zdziwiony syk, po czym błyskawicznie odwrócił w jej stronę. Nie napatrzył się nań jednak zbyt długo, bo zaraz zaatakowały go rozwścieczone wilki.
    Celowała właśnie w głowę potwora, czekała by się odwrócił i by móc strzelić mu prosto między oczy. Nagle to poczuła. Upuszczając kuszę wystrzeliła niechcący jedną ze strzał, która wbiła się tuż przy łapie któregoś ze zdziwionych wilków. Nie patrzyła już jednak na potyczki basiorów i nocnej zmory. Teraz łapała się za głowę, a jej ubranie rozrywało na ciele. Zmieniała się. Księżyc miał już na nią swój wpływ, było koło północy czyli w gruncie rzeczy - już czas. Na nowo przeżywała tą agonię jak przy pierwszej przemianie. Okropny ból, chrupanie kości i rozrywające się na ciele ubrania. Uszy wędrowały na czubek głowy, wyrastał ogon, a ręce zmieniały się w łapy. Zrywała z siebie niepotrzebne ubranie, używając do tego zębów i pazurów. Zarówno ciałem jak i umysłem była już wilkiem.
    Czuła tę moc, która płynęła w jej żyłach. Przez całe ciało przechodziły lekkie, przyjemne dreszcze. Nie zwracała uwagi na drobny ból w kościach i mięśniach, który zawsze odczuwało się po przemianie. Podświadomie była pewna tego, że wilk jest nocnym stworzeniem, co się równa temu, że ona również. A jeszcze zwracając uwagę na zależność wilkołaków na fazy księżyca, szczególnie na pełnię, łatwo dojść do takich wniosków. Wyciągnęła się. Słychać było kilka strzyknięć w jej ciele. Potrząsnęła głową. Chwilę napawała się tym wszystkim, by zaraz lepiej użyć swych wyostrzonych zmysłów. Usłyszała odgłosy walki, więc odwróciła w tamtą stronę biały łeb. Ciemne ślepia obserwowały kilka sekund śmiertelny taniec. Wciągnęła głęboko powietrze, a jej oczy zajaśniały nowym, drapieżnym blaskiem.
    Słodka radość przemiany zmieniła się w dziką rządzę. A raczej nie tyle zmieniła, co radość zeszła na drugi plan. Warczała i podchodziła na ugiętych łapach ku walczącym. Teraz była wilkiem. Nocnym łowcą. Księżyc dawał jej siłę, a rześkie, nocne powietrze pobudzało. Fafle wygięły się w drapieżny uśmiech, odsłaniając białe, zabójcze zęby. Wołali coś do niej. Seth rozkazywał, by się odsunęła i by wróciła Megan. Człowiek, a nie zwierze. Ale ona nie słuchała, odcięła się od nich. Wilk wziął w niej górę i wiedział kogo ma atakować. Wiedziała lepiej, niż kiedykolwiek. Do tego odczuwała w związku z tym szaloną radość. Skoczyła do góry, otwierając silne szczęki.
    Zaraz jednak spadła na dół nie dosięgając niczego, czego mogłaby się chwycić. Zaskamlała w locie, czując w pysku smak własnej krwi. To jeszcze bardziej ją pobudziło. Poderwała się z ziemi, otrzepała i ponownie rzuciła na wroga. Tym razem skutecznie. Zatopiła kły w karku mężczyzny, rozrywając mu przy tym szyję. Poczuła na języku zimną ciecz, która pachniała dosłownie jak martwa. Cuchnęła, co nie pomagało, gdyż posoka wampira zalała jej nozdrza. Na białe futro arktycznego wilka tryskała wręcz bordowa krew. Kły coraz mocniej rozszarpywały ciało wroga, który będzie potrzebował pewnie dłuższej chwili na regeneracje.
    Mężczyzna brutalnie ściągnął ją ze swych pleców, przesuwając przed swoją twarz. Ta, nadal warcząc i szczerząc kły, przejechała mu długimi pazurami po twarzy, na której zostały krwawe bruzdy. Uszkodziła mu również prawe oko. Wampir przyparł ją do ziemi, uderzając z całej siły w brzuch. Gdyby była świadoma, pewnie żywiłaby teraz ogromną nadzieję, że żaden z organów wewnętrznych nie został naruszony. Piszcząc odczołgała się pod drzewa. Gdyby była sama, nie przeżyłaby tej walki. Teraz był świetny moment, by ją wykończyć. Kątem oka zauważyła, że wilkołaki nadal atakują zaciekle wroga. Nie zapowiadało się, by wilkołaczyca szybko miała odzyskać jaźń człowieka.
    Po kilku minutach, może pięciu, może piętnastu podniosła się ociężale na cztery łapy. Nie zachwiała się jednak, wbijając pazury w pokrytą niezbyt grubym śniegiem ziemię. Na nowo rzuciła się do ataku. Wielkie, potężne łapy uderzały o skrzypiący śnieg, zostawiając w nim pokaźne ślady. Zauważyła, że po pazurach na twarzy mężczyzny zostały jedynie delikatne, czerwone linie, po których za kolejnych kilka minut - a może nawet sekund - zapewne nie zostanie ani śladu. Poczułaby znacznie większą satysfakcję, gdyby został chociaż jakiś trwały ślad, ale kto przejmuje się na dłuższą metę taki rzeczami w czasie walki?
    Tym razem zębami chwyciła za wewnętrzną stronę uda wampira, odrywając całą jej część. Blady mężczyzna wrzasnął okrutnie, budząc zapewne połowę Vallent. Przy najbliższej okazji zdzielił białą wilczycę pięścią w sam środek głowy. Przed oczami wadery zamajaczyły mroczki, które zlewały się w coraz ciemniejszy, czy raczej czarny, obraz, który całkowicie zasłaniał jej widok na świat. Po chwili poczuła, że znajduje się w górze, a także silny nacisk powietrza na jej długim futrze. Potem była już tylko niczym niezmącona ciemność.



                                         ______________________________




    Wiem, że rozdział jest króciutki, ale chyba dosyć obrazowy. No i w reszcie coś więcej się dzieję. Nie mogłam się powstrzymać, by nie napisać "potem była już tylko ciemność" - to taka jakby niepisana zasada w opowiadaniach i książkach. ;D Ogólnie to następna norka będzie zapewne w piątek i już jej długość na pewno zwiększę - to jest taki jednorazowy wyskok. Próbowałam coś jeszcze dopisać, ale po co plątać nadmiar niepotrzebnych informacji, jeżeli obejdzie się i bez nich? Także jestem ciekawa Waszych wypowiedzi. Czasami miałam problem z dobraniem zdań do tutejszych opisów, lecz mam nadzieję, że jakoś z tego wybrnęłam. Pozdrawiam serdecznie. ;)

PS. Przepraszam, że nie powiadamiam niektórych, ale czasami całkowicie wylatuje mi to z głowy.  Posty pojawiają się średnio co tydzień, a myślę, że jeżeli kogoś to interesuje, to tu zajrzy.

19 komentarzy:

  1. przepraszaaam! miałam karę :((
    już się zabieram za czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. notke przeczytałam wcześniej, ale zapomniałam dać komentarz.(nie wiem jak to się stało xd)
    rozdział wydaje mi się inny od poprzednich, co oczywiście nie znaczy gorszy. jak zwykle świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No no, ciekawe co teraz będzie z naszą białą wilczycą :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejne notki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczny blog. Lubię to . Chcę cię dodać do elity. Zgadzasz się ?
    A ty odwdzięczysz się. ? Pozdro. www.marina-mrozu.blog.onet.pl
    I chcę być informowana o NN :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie musisz mnie pytać o pozwolenie, jeżeli chcesz mnie dodać do ulubionych ;D
    Skoro tak, to podaj mi swoje gg, bo jednak jest mi wtedy wygodniej (acz ostatnio całkiem zapominam o powiadomieniach). Gdy znajdę chwilę czasu na pewno Cię odwiedzę, cieszę się, że podoba Ci się ten blog. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo spodobala mi sie Megan w wydaniu prawdziwego wilkolaka. ; ) mam nadzieje, ze nic jej sie nie stanie! Pozdrawiam ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje! Super blog! Postaram się czegoś oc Cb nauczyć, a tak przy okazji to zajrzyjcie i koniecznie dodajcie się do obserwatorów i jeszcze napiszcie komentarz na:
    www.fantazje.eu
    Sama nazwa strony mówi o czym to jest (książka fantastyczna)
    Zuzanna Buś

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie fajnie iii...???
    jestem ciekawa co bylo dalej i to bardzo po tym uderzeniu w glowe cos na pewno sie stanie co nie? :) jestem ciekawa czekam na new
    fajnie piszesz :)

    as

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze ale jestem ciekawa kolejne notki ;p
    Czekam z niecierpliwoscia, zycze weny ;p
    Figa

    OdpowiedzUsuń
  10. UWAGA! Mam do Was, drodzy Czytelnicy pewno pytanie - czy chcecie bym dodała rozdział jutro (ewentualnie w sobotę), czy dopiero za tydzień? Mam trochę problemów rodzinnych, przez co nie uśmiecha mi się zbytnio pisanie, a o czasie wolnym nie wspominając. Dlatego będzie tutaj drobna przerwa, acz bloga nie zawieszam. A może chcecie, bym dodała notkę w środku tygodnia? Bo niestety mam tylko rozdział XV na zaś, a resztę muszę dopisać. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i odpowiecie w komentarzach. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Możesz dodać, kiedy uznasz to za stosowne. A my będziemy na Ciebie wiernie czekać ;)
    Szybkiego powrotu do normalności! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zalezy czy krótki czy dłogi;p
    Jak długi to dodaj go pozniej a jak krotki to dodaj go teraz..
    Mam nadzieje ze wszystko szybko sie ulozy i szybko nam cos napiszesz ;p
    Figa

    OdpowiedzUsuń
  13. Heh, też mam taką nadzieję i dziękuję za słowa otuchy ;) A jeżeli chodzi o rozdział: jest raczej długi, więc myślę, że dodam go tak w środę, a nawet czwartek. W sumie nie kończy się w takim momencie jak to, ale cóż... Sami ocenicie, gdy już zostanie opublikowany. Po prostu wolałam się spytać Was o zdanie, bo to jednak ja coś tam bazgrzę, a Wy czytacie. (;

    OdpowiedzUsuń
  14. "Zaczyna pisać ze spuszeczoną głową"
    Hmmm... eee... Przepraszam?
    Przesyłam autorce tego bloga, najszczersze przeprosiny, za to że tak dawno nie komentowałam.
    Odcieli mi na jakiś czas internet (pieniądze na rachunek późno doszły). Przeprosiny są głównie za to, że wtedy gdy miałam jeszcze dostęp do internetu nie skomentowała, nie wiem czemu, tak jakoś wyszło.
    Przejdzmy na sekudkę do poprzedniej notki:
    Dlaczego uśmierciłaś Naomi?! Lubiłam ją mimo że nie odgrywała tu jakieś poważniejszej roli. To że była siostrą Reida, było zaskakujące. Nie przyszło mi to nawet do głowy.
    Dobra teraz do teraźniejszej:
    Rzeciwiście rozdział krótki. Pogrzep, tropienie, znalezienie, walka i włączenie się do niej Megan. Podobał mi się. Nieźle opisujesz walkę. Ciekawe co się stanie z Megan po tym urazie. Czy w twojej powieści, każdy wilkołak tak przeżywa pierwszą pełnie? Czy Megan jest wyjątkowa pod tym względem. Możliwe że mi to umkneło, bo notke czytałam jakoś tak w niedziele i mi się zapomniało, więc się pytam.
    Pozdrowienia i życze weny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Och, nic się nie stało, ale trochę dziwił mnie muszę przyznać brak Twoich komentarzy. ;)
    W rozdziale ciągle starałam się dodać jakieś nowe zdanie, żeby choć trochę go wydłużyć. A Naomi też lubiłam, ale niestety było to zaplanowane z góry... Acz mogę zdradzić, że pojawi się pewnie również w przyszłości, na innym, już mniej więcej przemyślanym blogu, jeżeli takowy powstanie. Czas pokaże. Co do przemiany Megan - jak mówiłam, na niektóre rzeczy trzeba zwrócić uwagę. Ona zawsze była takim innym wilkołakiem, ale to w dalszej przyszłości będzie wytłumaczone, więc cierpliwości. ;) A Megan dodatkowo opierała się przemianie, sama nie ma jakoś zbyt mocnego charakteru, więc ta druga natura, wilk, łatwo przejęła kontrolę. Cóż, tak przynajmniej mi się wydaje. Swoją drogą w opowiadaniu może być trochę nieścisłości, gdyż jest to pisane bardzo luźno, nowe pomysły często dodaję na bieżąco, niektóre rzeczy trzymane są w luźnych ramkach... Także mogą się jakieś pojawić, a nie przeczę, że i podobieństwa do książek czy filmów, chociaż staram się tego unikać, ale na potrzeby opowiadania - no cóż.
    Ech, jak zwykle się rozpisałam. Pozdrawiam. (;

    OdpowiedzUsuń
  16. Cierpliwość... takie obce słowo. Ja jestem strasznie niecierpliwa. I powiem że ta cecha za bardzo mi nie pomaga. Ale jakiś specjalnych problemów nie mam z tym, bo próbuje to jak najbardziej niwelować. Na przykład gdy ide do lekrza( a tam sześcio-osobowa kolejka) biorę ulubioną książkę. Bardzo mi to pomaga.
    Taka moja natura i nic nie poradze. Jednak jeśli chodzi o wstawianie rozdziałów, to w tym akurat jestem wyrozumiała, bo jak już kiedyś wspomniałam, wiem jak mozolnie się je pisze. A to nie pasuje, a to źle złożone zdanie itp.
    Zamierzasz kiedyś zacząć nowy blog? Najlepiej jak skończysz ten. Trochę trudno pisze sę rozdziały na kilka blogów, miesza się to wszystko. Kiedyś spotkałam się z takim przypadkiem, dziewczyna dodała na bloga rozdział, który miał się pojawić na jej drugim. Było troche zamieszania, ale sobie z tym poradziła.
    No myśle że to wszystko.
    Pozdrowienia i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam radosną nowinę, wena nieco mi powróciła ;D Nie mówię od razu, ze coś dodam, ale może przerwa nie będzie konieczna lub nie będzie taka długa.
    Nessa - znam to, bo też jestem strasznie niecierpliwa. A bloga nowego mam zamiar założyć wtedy, gdy skończę tego. W ogóle już mam kilka rozdziałów jednego o nieco innej tematyce, acz też coś w stylu urban fantasy, zaczęłam pierwszy jeszcze kolejnego bloga, ale już mi nie idzie. Tak po prostu, gdy nie mam ochoty na pisanie "zewu" dopisuję coś do innej historii. A nowych blogów nie chcę teraz zakładać, bo po prostu mniej więcej regularnie dodawać rozdziały. Mam co prawda drugiego bloga, który był jako mój... Och, zapomniałam słowa! No cóż, by się wyładować. Nie wyszedł zbytnio, jest on spontaniczny, lecz może kiedyś do niego wrócę. ;)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. ... Dajesz Megan!Rozdział jak zwykle zapierający dech w piersiach!

    OdpowiedzUsuń